• Galeria Małysz
  • Red Bull Content Pool
29/09/2012

Mistrzostwo Polski dużą satysfakcją

Po mecie Internext Rally Vsetin rozmawiamy z Adamem Małyszem, wraz z Rafałem Martonem nowym Mistrzem Polski w rajdach terenowych.

Gratulacje! Początkowo prowadziliście w rajdzie, ale drugie miejsce też dawało tytuł.

Prowadziliśmy, jednak Zdenek Porizek to stary wyjadacz i ostatecznie musieliśmy zadowolić się drugim miejscem. Taktyka była taka, żeby dojechać bez żadnych przygód, takich jakie trafiały się w pierwszych rajdach. Cel stanowiło wygranie mistrzostw Polski – i udało się!

Tytuł mistrzowski w pierwszym sezonie startów w RMPST – na to chyba nie liczyłeś przed sezonem?

Nie liczyłem, że tak wyjdzie. Włożyliśmy dużo pracy w ten sezon. Wiem, jak to jest w sporcie. Mam przykład ze skoków. Trzeba ciężko pracować, a sukcesy przychodzą dopiero po kilku latach. Nam udało się zdobyć mistrzostwo w pierwszym sezonie i to dla mnie duża satysfakcja. Zaprocentowało wiele godzin spędzonych na treningach.

Jak czujesz się w nowej dla siebie dyscyplinie i jak rozwijasz się jako kierowca?

Czuję się coraz lepiej. Poznaję już wiele osób z rajdowego środowiska i z coraz większą ich liczbą jestem w koleżeńskich relacjach. Wiem, że nie jestem jeszcze doświadczonym super kierowcą, ale myślę, że po pierwszym pełnym sezonie można być zadowolonym, że są takie wyniki. Cały czas się uczę. Jeżdżę w rajdach terenowych dopiero od 1,5 roku. Wiele pracy jest jeszcze przede mną. Pierwsze tegoroczne starty były bardzo pechowe. Urwanie koła, jakieś dachowania.  Te ostatnie rajdy wypadły zupełnie inaczej. Nauczyłem się panować na kierownicą i przyszły wyniki, łącznie z tytułem Mistrza Polski.

Co dało się przenieść do rajdów ze skoków?

Na pewno koncentracja i sportowa psychika to rzeczy, które mogłem przenieść do rajdów. Teraz potrzebuję przede wszystkim doświadczenia za kierownicą. Praca nad kondycją jest podobna, natomiast inaczej trzeba pracować nad siłą. Obecnie bardzo dużą wagę przywiązuję do ćwiczenia górnych partii mięśni – rąk, karku. Wcześniej raczej ćwiczyłem same nogi.

Nie jest to już sport indywidualny. Jak dużą rolę na tym etapie kariery odgrywa twój pilot, Rafał Marton?

Rola Rafała jest bardzo duża – nie tylko jako pilota, ale także mojego nauczyciela. Rafał ma duże doświadczenie w tej dyscyplinie. Wie doskonale, jak mną pokierować. Wiele mi podpowiada.

Czy hamował ciebie w ostatnim rajdzie, kiedy stawką był tytuł Mistrza Polski?

Taktyka zakładała przede wszystkim dojechanie do mety, ale to normalne, że człowiek chce się ścigać. Nie zwolniliśmy jednak pod koniec rajdu. Na ostatnich odcinkach poprawialiśmy czasy i to mnie bardzo cieszy.

W Pucharze Świata, FIA CEZ Trophy, mistrzostwach Polski trafiały się bardzo różne rajdy. Który okazał się najtrudniejszy?

Najtrudniejsza w tym sezonie była Baja Poland. Przygotowano bardzo wymagającą trasę i była super obsada w związku z rangą Pucharu Świata. Udało nam się pokonać lidera i wicelidera Pucharu Świata. Myślę, że to duża satysfakcja.

Przejdźmy do atmosfery na zawodach. Jak pod tym względem odebrałeś rajdy po skokach?

Na pewno rajdy to bardzo drogi sport i nie jest jeszcze tak popularny. Nie ma tylu kibiców, a zainteresowanie mediów jest dosyć sporadyczne. Ale muszę powiedzieć, że te dwa rajdy, które zaliczyliśmy w Polsce, przyciągnęły na trasę już sporo kibiców. Chciałbym im za to podziękować, bo atmosfera zaczęła mi przypominać tę ze skoczni.

Kolejny cel to Dakar.

Teraz czekają nas dalsze treningi. Przygotowania do następnego Dakaru praktycznie rozpoczynają się zaraz po zakończeniu poprzedniego rajdu. W porównaniu z moim debiutanckim startem mam już więcej doświadczenia, więcej spokoju w sobie. Myślę jednak, że czeka nas jeszcze trochę pracy.

Czy tym razem mierzycie wraz z Rafałem w konkretną lokatę?

W moim drugim Dakarze celem jest miejsce w pierwszej dwudziestce. To byłoby sukcesem. Nie liczę na jakieś większe osiągnięcia, bo nie jestem jeszcze super doświadczonym kierowcą. Przede wszystkim muszę nabrać doświadczenia. Zamierzam stopniowo iść w górę.

Czy są już przymiarki sprzętowe?

Na pewno nie pojedziemy L200. Mamy dwie propozycje – Toyotę lub Hummera od Mirka Zapletala, w którego zespole obecnie jeździmy. Jak zwykle wszystko zależy od sponsorów, od posiadanego budżetu. Nie ukrywam, że Dakar to spory wydatek.

Rozmawiał Janusz Śmiłowski

Następny Poprzedni
29/09/2012