• Galeria Małysz
  • Red Bull Content Pool
15/11/2018

Rusza sezon 2018/19

W ten weekend w Wiśle rozpoczyna się rywalizacja w kolejnym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich. Na sobotę zaplanowano konkurs drużynowy, niedzielę – zawody indywidualne. W piątek po południu odbędą się treningi oraz kwalifikacje. O przygotowaniach do inauguracji sezonu 2018/19 oraz dyspozycji polskich skoczków mówi Adam Małysz.

 

Zostały godziny do pierwszych w tym sezonie skoków w Pucharze Świata. Czego można spodziewać się po reprezentantach Polski?

– Jakoś tak się złożyło, że nasi zawodnicy od kilku tygodnie nie mieli kontaktu ze skoczkami z innych drużyn. Trudno więc określić, jak wypadamy w porównaniu z rywalami. Można tylko wnioskować na podstawie tego, jaką pracę wykonali podczas przygotowań i co pokazywali na treningach. Po wewnętrznych porównaniach wydaje mi się, że są w bardzo dobrej dyspozycji. Na rozpoczęcie sezonu czekam z optymizmem. Więcej nie chcę mówić. Nie lubię zapowiadać lub obiecywać zwycięstw. Od mówienia przed, zawsze wolałem ocenianie i komentowanie po wydarzeniach. Teraz ciężko coś prognozować. Przecież rywale też mocno pracowali, by skakać daleko. Zobaczmy, co będzie działo się na skoczni.

 

Jak wygląda w takim razie układ sił w naszej kadrze? Czy w ostatnich tygodniach nastąpiła jakaś rewolucja?

– Raczej nie, wielkich zmian w porównaniu z poprzednim sezonem nie było. U najlepszego skoczka poprzedniej zimy Kamila Stocha bez zmian, wszystko dalej wygląda znakomicie. To, plus jego coraz większe doświadczenie, powinno znakomicie owocować. Piotrek Żyła i Dawid Kubacki prezentują stabilną formę, mieli udane lato. Pozostali mają pewne drobne rzeczy do poprawy, ale ogólnie, patrząc na całą pierwszą drużynę, sytuacja wygląda dobrze. Co ważne, lato przepracowaliśmy zgodnie z planem, udało się uniknąć komplikacji. Trener kadry A Stefan Horngacher jest zadowolony. A dla mnie to najważniejszy wyznacznik, że będzie w porządku.

 

Sezon zaczyna się w Polsce, na doskonale znanym kadrowiczom obiekcie. Biało-czerwoni rozpoczną z przytupem?

– Oczywiście, najlepiej od pierwszych zawodów najlepiej być w czubie. Lecz konkurs w Wiśle niczego nie przesądzi. Do końca sezonu bardzo daleko. A szczyt formy ma pojawić się na mistrzostwa świata w Seefeld, które są w lutym. To za trzy miesiące… Więc spokojnie.

 

Niemal do ostatnich chwil przed imprezą trwały prace na skoczni w Wiśle. To była nerwówka?

– Na szczęście się udało. Mamy sporo doświadczenia z przygotowań z ubiegłego roku. Wydawało nam się, że niewiele nas zaskoczy. A jednak, były niewielkie problemy. Nie sprzyjała nam aura. Nie przypominam sobie tak ciepłej jesieni. Musieliśmy sobie poradzić z pokryciem skoczni śniegiem, bo tak wczesny początek sezonu to jedyny termin, w którym mogą odbywać się zawody w Wiśle. Później w kalendarzu nie ma już miejsca na konkursy tutaj. Na szczęście na sam nadchodzący weekend prognozy pogody są optymistyczne. Wiatr i wysokie temperatury nie powinny nam przeszkadzać. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Pod każdym względem.

Następny Poprzedni
15/11/2018